Gdy sylwester trwa tydzień i orientujesz się, że 31. grudnia będzie dopiero za dwa dni... bezcenne.
Dziś nie mam do powiedzenia zupełnie nic konkretnego. Jak zwykły pokemon chcę się tylko pożalić. Tydzień świętowaliśmy na pełnej kurwie. Wigilia trwała kilka dni, zwiedziłem pół Polski, a potem sylwester... Dzięsięć, dziewięć, osiem, siedem, sześć, pięć, cztery, trzy, dwa, jeden; wystrzał szampana, wódka, narkoza...
That was legendaaaryyyyy!
Właśnie dotarłem do domu i... JEST TRZYDZIESTY GRUDNIA, A JA JUŻ ŻYJĘ W NOWYM ROKU! hahahaha.
Ogólnie chyba pojebane.
Pozdro dla wariatów, ćpunów i degeneratów, których spotkałem w drodze do Nikąd. hehehe
I tak lepsze to niż jak w tamtym roku po skończonym balecie sylwestrowym byłem zdziwiony, że już marzec, a ja nawet nie wiem w którym momencie pierdolnął Nowy Rok...
Fuck it! Jestem zadowolony, bo w tym roku będę wiedział :] chyba...
Widzieliście to już?
(Ogarnę się trochę i napiszę głębszego posta. Chwilę to potrwa, ale myślę, że zrobię to jeszcze dziś)
About the Author
0 komentarzy: