19.11.11

narkus

Posted at 11:00 - by Awesome 0

Znów pustka wypełniana sztucznie. Znów imitacja szczęścia, niczym tombak - cieszy póki nie odkryjesz prawdy. W świecie, który stanął na głowie trudno spełnić wymagania. Jestem tu. Jesteśmy tu razem. W prześwitującym wdzianku pobudzasz moje zmysły. Mieliśmy przestać się wyniszczać, zamknąć rozdział i iść w lepszą stronę osobno. Pozostawić za sobą gorzki smak przeszłości.
Wiesz, że oprócz ciebie były też inne: Koka, Feta, Pixy, Mary Jane, Demerol. Pominę imiona kilku lub kilkudziesięciu epizodycznych skoków w bok. Nie byłaś zazdrosna, choć jestem pewny, że wiedziałaś. Lubiłaś wspólne z nimi igraszki i łączenie z nimi u mnie. Nie kochałem żadnej z was choć chciałem tak myśleć, gdy wasza obecność sprawiała mi radość, szczęście i odkupienie. 
Wszystkie obdarowywałyście mnie czymś na podobieństwo magicznej mocy, chęciami, talentami i nowymi odmiennymi spojrzeniami na otaczający mnie świat. Mój świat. Pokazałyście mi wiele piękna, pozwoliłyście zobaczyć szeroką gamę barw samego siebie. Pozwoliłyście uwierzyć, że to dzięki wam co dzień szkicowałem przeznaczenie.
Bez was było mi trudno. Gubiłem się w myślach, życiu i drogach przez które wcześniej prowadziły mnie wasze złudzenia. Byłem spragniony waszego dotyku, zapachu i emocjonalnej sytości, którą mi zapewniałyście w naszej bigamii. Brakowało mi naszych żywych rozmów o niczym i wiecznie niedokończonej, choć długiej i głębokiej jak rzeka, codziennej polemiki w dobrze nam znanym towarzystwie.  Wszystko stało się tak inne.
Znów jesteśmy razem! 



 FAST AND FURIOUS

Miasta pakowane w próżnię i źli do szpiku kości ludzie. To oni nie chcą widywać nas razem. Im także was brak. Są o nas zazdrośni, będąc zakuci w kajdany kłamstwa. Nikczemni wrogowie kosmicznej przynależności. To oni, błazny na usługach kalekich przekonań, kreują utopijne społeczeństwo w którym szczęście jest przywilejem, radość chorobą, a miłość jest nielegalna.
Linczują nas za swój własny strach przeplatany pychą. Kradną czas i godność w ciasnych celach narzucanych nam reguł. Ofensywa zwolenników żalu, szarości i bezwartościowego systemu wartości, doprowadziła do zniesławiania nas jako gorszych, chorych i wynaturzonych.

Niezdrowy tryb życia, tak często spotykany w wielkomiejskim wyścigu anonimowych jednostek pogrążonych w konsumpcjonizmie, doprowadził do przełamania barier ochronnych organizmu, który w tych oto czasach pobladł, stracił na wadze, utracił witalność i umiejętność szybkiej regeneracji. Choroby serca, wątroby, nerek oraz większość innych ciężkich chorób są więc efektem takiego sposobu bycia. 
Niedostateczna ilość snu spowodowana ciągłym pędem, doprowadziła do osłabienia percepcji i kreatywności, pamięci, jak i koncentracji. Łatwość analizowania i indukcji przepadła wraz z kolejną dobą przeżywaną w totalitarnym strachu przed utratą należnego miejsca w karawanie bezbarwnych nieumarłych.
Niektórzy nie nadążają. Niektórzy są zbyt powolni, zbyt ociężali i by stado ich nie unicestwiło potrzebują odpowiedniej stymulacji oraz wsparcia. Niektórzy po prostu by dać radę wspiąć się na dowolny szczyt i zasłużyć na pochwałę lub dumę, sięgają po magiczne proszki, które ulepszają ich niedoskonałe, bądź leniwe życie. Ja robiłem to by móc znieść przykry widok takich ludzi i pędząc równo z nimi, przypominać im o tym, czego nie mają, a co zawsze chcieli mieć. 


HERMETYCZNY ŚWIAT

Większość zażywanych przeze mnie antidotum na życia efekty, po pewnym czasie przestała dawać mi to, co wcześniej, a zaczęła powoli i precyzyjnie odbierać mi to, co jak się okazało było dla mnie niezbędne, choć wcześniej o tym nie myślałem. Zbudowałem swój hermetyczny świat. Nie dopuszczałem do niego osób, które uważałem za zbędne lub przed którymi krępowałem się swojego stanu życia (a może oczu błyszczących, olbrzymich lub dla odmiany malutkich, bladej, psychopatycznej facjaty z wiecznie zapadniętymi, przekrwionymi oczyma). O większości ludzi sądziłem, że nie mam z nimi nic wspólnego, więc nie są warci zasłużonego wejścia do mojego psychoaktywnego świata.

Przez to, że proch sprawił, że moje ego stało się nieznośnie wybujałe, zawaliłem edukację, każdą podjętą pracę i kontakt z bliskimi. Jako ukryty w swoim prywatnym światku z wyłącznością dla VIP-ów, racjonalizowanie przeze mnie czasu ograniczało się do przesiadywania w barach, pubach, kasynach, domach znajomych o podobnych preferencjach narkotykowych jak ja lub jeżdżenie bez celu samochodem. Od czasu do czasu wybierałem się na spontaniczne wakacje (wiosna, lato, jesień, zima) do miejsc w których w konkretnym stanie czułbym się najlepiej. Skąd brałem na to pieniądze jest tylko i wyłącznie moją sprawą.





PISZĄC TĘ NOTKĘ WŁAŚNIE WRÓCIŁEM DO ĆPANIA. MAM OKRUTNY "ZJAZD" PO FECIE I PSYCHOTROPACH.

TA NOTKA NIE MA NA CELU PROPAGOWANIA NARKOMANII, LECZ JEST JEDYNIE REFLEKSJĄ WŁASNĄ NAD SWOIM ŻYCIEM. UKAZUJE ONA GŁÓWNIE EMOCJE.

Wychodzę już, więc kończę. Kmina, kmina!

Tags:
About the Author

Write admin description here..

0 komentarzy:

© 2013 drummatyzm. WP Theme-junkie converted by BloggerTheme9